"Don Carlos" Giuseppe Verdiego w reż. Włodzimierza Nurkowskiego w Operze Nova na XXIII Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Bydgoska inscenizacja "Don Carlosa" Verdiego cechuje się wizualnym rozmachem i reżyserskim sadyzmem Włodzimierza Nurkowskiego, który nie tylko pokazuje biczowanie grzeszników, ale także zmusza odtwórcę głównej roli, by pozostawał na scenie przez cały czterogodzinny spektakl. Młody, ale już wybijający się ponad przeciętność tenor Łukasz Załęski albo śpiewa swoje arie, albo stoi pod ścianą, albo leży, będąc niemym świadkiem wszystkich wydarzeń dramatu. Słucha, jak jego ojciec Król Filip II konsultuje się z Wielkim Inkwizytorem, co ma zrobić z krnąbrnym i chutliwym potomkiem. Inkwizytor wylicza zalety zgładzenia młodzieńca i następcy tronu. Ojciec się zgadza, choć ma wątpliwości. Inna rzecz, że Filip - w tej roli bas Jacek Greszta - chce w pewnej chwili ciężkim krucyfiksem zabić Inkwizytora. Rzecz kończy się tragicznie, ale inaugurację XXIII Bydgoskiego Festiwalu Operowego trzeba uznać za bardzo udaną.