Zaczynał od przedstawień na półce regaliku. Monumentalną scenografię tworzyły meble dla lalek. Aktorów nie było; niby kto miałby grać na półce? Jedenastoletni inscenizator sadzał rodziców na krzesłach i puszczał opery z płyt. Na przykład "Tannhausera" Richarda Wagnera, cztery i pół godziny. - To musiał być koszmar - wzdycha dziś TOMASZ KONINA, reżyser i dyrektor teatru.
Premierę "Być jak Callas" poprzedziła sprytna kampania reklamowa. Czarno-białe afisze krzyczały: "Nie chcę byćj ak Magda M. Chcę być jak Maria C". Były deklaracje "Nie chcę być jak John Malkovich". Tomasz Konina, reżyser spektaklu, nie chciał być jak Callas. Od razu chciał być reżyserem operowym. Zaczynał od przedstawień na półce regaliku. Monumentalną scenografię tworzyły meble dla lalek. Apaszki mamy barwiły światła biurowych lampek (i paliły gorącem). Aktorów nie było; niby kto miałby grać na półce? Jedenastoletni inscenizator sadzał rodziców na krzesłach i puszcza! opery z płyt. Na przykład "Tannhausera" Richarda Wagnera, cztery i pół godziny. - To musiał być koszmar - wzdycha dziś Konina. Rodzice przeklinali stołeczny "Ekspress Wieczorny". W 1983 r. urządzał on "Spacery z Syrenką", na których czytelnicy poznawali niebanalne strony stolicy: stację filtrów warszawskich wodociągów albo kulisy Teatru Wielkiego. W operze dyrekto