"Tamta pani" w reż. Macieja Kowalewskiego w Teatrze Capitol w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
W Teatrze Capitol niecodzienne wydarzenie, bo na początku słyszymy "Requiem" Mozarta, a potem oglądamy czarną komedię z filozoficznym przesłaniem. Niby wszystko dzieje się w oparach alkoholu, bo dwaj główni bohaterowie to pracownicy prosektorium, którzy inaczej nie potrafią wykonywać przykrych, ale jakże koniecznych czynności. Jednak myśli, którymi raczą publiczność, tylko z pozoru są śmieszne. Gdy czegoś nie rozumieją, powołują się na Biblię, zresztą bardzo oryginalnie interpretowaną. I tu autor sztuki, dziennikarz i publicysta Mikołaj Lizut, musiał się wykazać nie lada talentem, aby w komediowy sposób postawić zasadnicze pytania. Czy w ogóle rozumiemy, czym jest śmierć? Czy życie pozagrobowe to fakt, czy hipoteza? Co jest dla nas najważniejsze za życia? Czym jest szczęście? Sprawa staje się jeszcze bardziej zawiła, gdy na pytania próbują odpowiadać przedstawiciele różnych opcji, którzy deklarują się np. jako wierzący albo ateiści