Stąd to poeci mówią, że Orfeusz
Ciągnął za sobą lasy, wody, skały,
Bo nie ma duszy tak wściekłej, tak twardej,
By jej na chwilę nie zmiękczyły pieśni.
Człowiek, co nie ma w swych piersiach muzyki.
Którego rzewne nie wzruszają tony,
Do zdrad, podstępów, grabieży jest skłonny,
Duch jego ciężki jak ciemności nocne,
A myśli jego tak jak Ereb czarne.
Takiemu nigdy nie ufaj. Słuchajmy!
[William Shakespeare, Kupiec wenecki, akt V, scena 1, tłum. Leon Urlich]
Jeden z najbardziej kochanych i najbardziej nienawidzonych gatunków muzyczno-teatralnych. Od ponad czterech wieków, mniej więcej co lat pięćdziesiąt, grzmi się o jej śmierci. Tymczasem Pani Opera ma się znakomicie i w ostatnich czasach przeżywa prawdziwy rozkwit. Ukazała się książka, bez której nikt, zajmujący się operą, nie będzie już mógł się obyć. Prawie dwa tysiące stron, jak to się mówi, "maczkiem". Streszczenia librett, wyczerpujące komentarze, lista najlepszych nagrań (wybranych, na szczęście, bardzo osobiście i nie raz warto się o ten wybór pokłócić). Brak mi tylko przy poszczególnych operach wymienienia wybitnych inscenizacji, z których wiele przeszło do historii teatru, nie tylko operowego (czasem, zbyt rzadko, pojawiają się nazwiska reżyserów). Szkoda, przecież Piotr Kamiński zna się na tym doskonale, a takie kompendium wiedzy o inscenizacji operowej jest dzisiaj bardzo potrzebne. Ukazał się niedawno znakomity numer L'Avant