EN

8.11.2013 Wersja do druku

"Białysztuk" przemija. Kto następny?

Na energii i entuzjazmie można opierać się tylko przez jakiś czas. Potem przychodzi znużenie i zniechęcenie. Wiem, o czym piszę, ponieważ kiedyś sam byłem w podobnej sytuacji - komentuje kondycję białostockich niezależnych festiwali dr hab. Dariusz Kiełczewski, profesor UwB.

Po zakończeniu dwóch jesiennych festiwali - teatralnego i literackiego, przy czym ten pierwszy miał w tym roku swoją ostatnią edycję, w "Gazecie" komentowaliśmy, że takie inicjatywy oprócz zapału młodych pomysłodawców, potrzebują też większego wsparcia w mieście, by mogły się rozwijać, a nie zwijać. Oto kolejny głos w tej dyskusji. *** Mój tegoroczny kontakt z festiwalem literackim "Zebrane" przyprawił mnie o stan zwany deja vu. Przez cały czas zastanawiałem się, skąd ja to wszystko znam: nieduża lokalna impreza robiona przez dosłownie kilku pasjonatów ściągających do naszego miasta ważne postacie polskiego życia literackiego przy obojętności władz miasta, które nie przysłały na otwarcie festiwalu żadnego oficjalnego przedstawiciela. Zupełnie inny obraz niż np. uroczystości z okazji pożegnania Tomasza Frankowskiego. Gdzie Frankowski, gdzie Sosnowski? Czy obiektywnie postać tego piłkarza jest bardziej znacząca niż takiego

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Białysztuk" przemija. Kto następny?

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Białystok nr 261

Autor:

opr. kosz

Data:

08.11.2013

Festiwale