Tułają się po świecie, całkiem sfrustrowani: rycerz bez konia, koń bez rycerza. Bieda prawdziwa, bo spotkać się nie mogą, a ile można tak chodzić niepełnym? Ale jest nadzieja. W Białostockim Teatrze Lalek nie dość, że nią napełnią, to jeszcze o wszystkich niepełnych opowiedzą dziarsko, lekko i z humorem. Wizyta dużych i małych w teatrze obowiązkowa, poprawia nastrój w kilka minut. W sobotę i niedzielę (1-2 czerwca) o godz. 15.
Bo to nie tylko historia konkretnego rycerza i konkretnego konia, ale historia o dwóch (dwojgu) takich, co się spotkać ciągle nie mogli, choć już bardzo spotkać się chcieli i na spotkanie byli gotowi i stęsknieni. To historia o szukaniu drugiej połówki w każdym wymiarze. O szukaniu miłości, braterskiej przyjaźni, celu, szukaniu czego/ikogokolwiek, co tylko ulgę w eksplorowaniu świata i codzienności przyniesie, co uzupełni, dopełni, napełni. Białostocki Teatr Lalek. Rycerz hulał po świecie Takie są właśnie: wielowymiarowe, choć prościutkie; konkretne, a wychodzące poza konkretną historię, podprogowo energetyzujące i relaksujące - bajki Marty Guśniowskiej. Bajkopisarka od ponad dekady pracująca w Białostockim Teatrze Lalek, powoli staje się dobrem publicznym, swoimi bajkami pocieszy, rozbawi, a jednocześnie wielu rzeczy nauczy. Bez moralizowania, jakby uczyła/bawiła/pocieszała zupełnie niechcący. Co tak naprawdę oznacza poprawiania nastroj