Zapadł zmrok, a na wzgórzu świętej Magdaleny w Białymstoku zrobiło się "cicho wszędzie, głucho wszędzie...". I słychać było jedynie piosenkę Jacka Kaczmarskiego w wykonaniu Mirosława Czyżykiewicza.
- W piątek podczas koncertu ZaDuszki nie zagrał piosenki Jacka Kaczmarskiego i nie mógł sobie tego darować - mówił do kilkudziesięciu osób, jakie przyszły na białostocką Magdalenkę Wojciech Szelachowski, białostocki reżyser teatralny. - Teraz to nadrobimy. Teraz będą świeckie Dziady. Mamy wódeczkę, mamy świece i za chwilę je zapalimy, oddając cześć tym, którzy są tutaj pochowani. Kiedyś tu był miejski cmentarz To była próba współczesnej reaktywacji tradycji "Dziadów". Było przywoływanie dobrych, odganianie złych duchów. Wcześniej w cerkwi na wzgórzu odprawiono mszę i Panchidę, czyli prawosławne nabożeństwo za zmarłych. - Na wzgórzu leżą obok siebie zmarli katolicy, prawosławni i unici, leży wielu, wielu innych, leżą niechrzczone dzieci, leżą żebracy i powstańcy, leżą generałowie i bezimienni - kiedyś był tu cmentarz miejski. Historia tego miejsca jest długa i bolesna, podobnie jak pobliskiego kirkutu, obecnie