Tysiące osieroconych niemieckich dzieci po drugiej wojnie światowej uciekało z Prus Wschodnich, gdy tereny te zajęła Armia Czerwona. Traktowano je jak wroga. Miesiącami ukrywały się w lesie. Co mogły czuć? Jak bardzo musiały przerażone? O tym chcą opowiedzieć młodzi lalkarze w swoim spektaklu "Wilcze dzieci". Prawie bez słów. Już w piątek (19.10), w nietypowym miejscu, bo w skansenie.
To kolejne przedstawienie Kooperacji Flug, tworzonej przez młodych utalentowanych aktorów znających się z Akademii Teatralnej, dziś już pracujących albo na własną rękę, albo w białostockich teatrach. I którzy skrzyknęli się i założyła wspólnie Kooperację. Strach, głód, niepewność Losami niemieckich sierot zainteresowała się aktorka Izabela Zachowicz, która wystąpiła do prezydenta Białegostoku o stypendium artystyczne dla młodych twórców na realizację spektaklu. Przekonała urzędników, że temat jest ważny, choć niewiele się o nim mówi. I stypendium dostała. Jak mówi aktorka: - Te dzieci nic nie zawiniły. Znalazły się w sytuacji zupełnie od nich niezależnej, zostały uwikłane w wojnę. A sytuacja była niezwykle niebezpieczna. Czerwonoarmiści mścili się na cywilach za krzywdy doznane w czasie niemieckiej okupacji. Dzieci pozbawione opieki dorosłych były pozostawione same sobie. Przerażone i niewiele rozumiejące z sytuacj