Cygański żywioł, węgierski klimat, miłość z przeszkodami... Opera i Filharmonia Podlaska otwiera dziś sezon "Baronem cygańskim" pod batutą Bassema Akiki. Niech nikogo nie zmyli jednak lekkość operetki. - To nie jest błaha historia - mówi reżyserka Maria Sartova.
Wcześniej w Białymstoku zrealizowała interesującą "Cyganerię" według Pucciniego, teraz sięgnęła po jedną z najsłynniejszych operetek Johanna Straussa (syna). To właśnie z tego utworu pochodzi słynna aria "Wielka sława to żart". "Baron" to też największy sukces Straussa - już w chwili premiery w 1885 roku wzbudził taki zachwyt wiedeńskiej publiczności, że podobno na bis zagrano go niemal w całości. Dziś kojarzy się głównie z rozmachem i lekkością. Sartova z zespołem, choć jest wierna librettu Ignaza Schnitzera (na podstawie noweli "Saffi" Mora Jokaia) i jego humorystycznemu wydźwiękowi, postanowiła nadać swojej inscenizacji jednak też słodko-gorzki posmak. Jak mówi - ta historia ma w sobie także smutek, nie jest wyłącznie wesoła, jak zwykło się ją odbierać. PRZYBYWAJĄ OBCY - Operetka Straussa, którą oglądałam wielokrotnie, wydawała mi się dość banalna. W tradycyjnej wersji dołącza się, nie wiedzieć czemu, czardasze