Jeżeli obetniemy pulę na operę, marszałek może nie dać nam funduszy unijnych - te słowa radnego Zbigniewa Nikitorowicza padły na poniedziałkowej sesji rady miejskiej. Marszałek nie chce ich komentować. Prezydent jest zaskoczony: - Dla mnie to słowa niezrozumiałe.
Poszło o 2 miliony złotych, które w przyszłym roku miasto ma przeznaczyć dla Opery i Filharmonii Podlaskiej na realizację przedsięwzięć kulturalnych oraz artystycznych. Taką samą kwotę miasto przekazało również w tym roku. O ścięcie dotacji postulowali radni Prawa i Sprawiedliwości. Ich zdaniem zamiast dwóch milionów złotych podlegająca pod urząd marszałkowski placówka powinna otrzymać góra połowę tej kwoty. Drugi milion powinien raczej pokryć część 90-milionowego deficytu, jaki pojawia się w projekcie budżetu na rok 2013. Wówczas to Nikitorowicz - przewodniczący klubu radnych Platformy Obywatelskiej, a jednocześnie dyrektor gabinetu marszałka województwa podlaskiego - odpowiadał z mównicy, że jeżeli miasto obetnie dotację operze, marszałek może później mniej przychylnym okiem patrzeć na składane przez białostocki magistrat projekty, które miałyby być wspierane ze środków unijnych. A to marszałek rozdziela środki z Regionaln