Słynna opera Pucciniego, napisana tuż przed śmiercią - "Turandot" - już za chwilę wejdzie do repertuaru Opery i Filharmonii Podlaskiej. Reżyser zrywa z kanonem - jako pierwszy w Polsce zdecydował się wystawić operę wyłącznie w wersji kompozytora. Zaś postać tytułowej chińskiej księżniczki rozpisał na dwie osoby. Przy Odeskiej trwają ostatnie przygotowania, premiera - 7 grudnia.
"Turandot" reżyseruje Marek Weiss-Grzesiński, pod kierownictwem muzycznym Grzegorza Berniaka i w scenografii Pawła Dobrzyckiego. Na scenie zobaczymy gwiazdy polskiej sceny operowej: Wiolettę Chodowicz i Ewę Vesin (w roli Turandot), Rafała Bartmińskiego i Tomasza Kuka (Kalaf), Marcelinę Beucher i Katarzynę Trylnik (Liu), Remigiusza Łukomskiego i Grzegorza Szostaka (Timurowi). Solistom, orkiestrze, chórowi i chórowi dziecięcemu OiFP towarzyszyć będzie też Biały Teatr Tańca Izadory Weiss. Śmierć kończy wszystko - To będzie sensacyjna realizacja. Przedstawimy operę Pucciniego bez dopisanego już po jego śmierci duetu, który wszedł do późniejszych wykonań, i który uważam za niefortunny. Taka decyzja też implikuje konsekwencje i daje nowe możliwości - zapowiada reżyser Marek Weiss-Grzesiński. - Postać Turandot na białostockiej scenie to tak naprawdę dwie osoby. Dorosłej Turandot na scenie zawsze towarzyszy Turandot - dziewczynka: niewinna, czysta, kt