Ani zarząd województwa, ani Filharmonia Podlaska nie przyznają się do tego, że to u nich pracował jako dyrektor odwołany w kwietniu Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Ten przed sądem pracy walczy o powrót na zajmowane wcześniej stanowisko
Były dyrektor pozwał do sądu zarząd województwa oraz Operę i Filharmonię Podlaską. Domaga się przywrócenia na stanowisko dyrektora, a jeżeli tego nie da się już zrobić, to wypłatę odszkodowania w wysokości trzech pensji (niecałe 34 tys. zł brutto). Proces w tej sprawie rozpoczął się wczoraj przed białostockim sądem pracy. Okazuje się, że nikt z pozwanych nie chce się przyznać do byłego dyrektora. Radca prawny filharmonii na sali rozpraw stwierdził, że pracodawcą Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego był zarząd województwa. Mecenas reprezentujący w sądzie samorząd województwa stwierdził, że co prawda zarząd ma kompetencje powołać i odwołać dyrektora, ale ten obowiązki swoje wykonywał w filharmonii, więc to ta instytucja ma status pracodawcy. Ustalenie kto jest pracodawcą jest ważne, ponieważ to ta strona poniesie ewentualne konsekwencje przegranej sprawy Były dyrektor pozwał do sądu zarząd województwa oraz Operę i Filharmonię