Majestatyczne, monumentalne, przepiękne, niesamowite - tak widzowie często opisują dekoracje do "Upiora w operze". Musical wraca na Odeską, do Białegostoku przyjechały już dekoracje.
Spektakl, po raz pierwszy w Polsce wystawiony na scenie warszawskiego Teatru Muzycznego Roma, jest w istocie bajecznie efektowny. Realizacja białostocka cechuje się jeszcze większym przepychem: historii towarzyszy dźwięk prawdziwych organów, a ważący aż 250 kilogramów żyrandol spada jeszcze szybciej - z zawrotną prędkością 2 m/s, która wydobywa okrzyki i westchnienia nawet z tych widzów, którzy doskonale wiedzą, czego się spodziewać. Jest to także jeden z najbardziej teatralnych spektakli muzycznych. Pokazuje nie tylko teatr w teatrze, ale także magiczne i niedostępne zazwyczaj kulisy. Paweł Dobrzycki, scenograf musicalu "Upiór w operze", inspirował się legendą o podziemnym jeziorze znajdującym się w paryskiej Operze Populaire - tak instytucja nazywa się w musicalu. Także "marmurowe" schody, które organizują przestrzeń sceny podczas "Maskarady", są repliką zaczerpniętą wprost z paryskiej opery - w skali 1:1. Inne statystyczne ciekawostki?