Robotnicy prowadzący prace wykończeniowe przy gmachu Opery i Filharmonii Podlaskiej alarmują - woda zalewa fundamenty, zamiast pracować, pompujemy! Wszystko jest w normie i pod kontrolą - odpowiada urząd marszałkowski.
- Najgorzej jest po ulewnych deszczach. Wtedy woda ze ścian, zwłaszcza w najniższych częściach gmachu, położonych kilkanaście metrów pod powierzchnią gruntu, tryska strumieniami - mówi nasz informator pracujący na budowie. Według jego słów ilość wody jest na tyle duża, że poważnie utrudnia prace, tym bardziej że lato jest w tym roku bardzo deszczowe. - Najgorsze jest to, że ta woda wypływa z miejsc, w których według badań nie powinno jej być - podsumowuje nasz rozmówca. Jednak zarówno inwestor - urząd marszałkowski jak i wykonawca prac wykończeniowych - firma Unibep - nie widzą problemu. - Takie rzeczy na budowach się zdarzają. W czasie ulewnych deszczów woda może lać się z góry, z boku, a nawet z dołu. A to normalka. Się dzieje i się naprawia - uspokaja Lech Wasilewski, dyrektor biura inwestycji urzędu marszałkowskiego. W podobnym duchu wypowiada się Paweł Miszczuk, rzecznik firmy Unibep. Nie zaprzecza, że po ulewach w piwnic