Województwo liczy na ministra kultury. Rzeźby, instrumenty, multimedia. Na to brakuje pieniędzy, żeby opera zaczęła działać. Dlatego urząd marszałkowski poprosił ministerstwo kultury o dodatkowe 50 mln zł.
Brak dofinansowania z ministerstwa zakończy się szukaniem milionów w budżecie województwa albo wstrzymaniem inwestycji. To nie jest nasza wina, że brakuje pieniędzy na Operę i Filharmonię Podlaską. To poprzednie zarządy szacowały, że inwestycja będzie kosztować około 60 mln zł. Okazało się, że koszty są o wiele wyższe - przypomina Bogusław Dębski, podlaski wicemarszałek. Rok temu obecny zarząd podpisał umowę z ministrem kultury o unijnym dofinansowaniu. Na operę dostaliśmy ponad sto mln zł z programu Infrastruktura i Środowisko. - To 55 procent wartości naszego projektu. Chcemy zwiększyć tę pulę do 85 procent - dodaje marszałek Dębski. Czyli o 50 mln zł. Tyle brakuje, by inwestycja zakończyła się na początku 2012 roku. - Pieniędzy nie ma na multimedia, rzeźby, instrumenty, czyli wyposażenie gmachu - wylicza Ireneusz Domański, dyrektor departamentu inwestycji. Teraz trwa wymiana korespondencji z resortem kultury w tej sprawie.