Bogdan Michalik już jutro na scenie Białostockiego Teatru Lalek pokaże "Końcówkę. Akt bez słów" Samuela Becketta. Scenografią zajął się Pavel Hubička.
- Stworzyłem świat spalonych obrazów - mówi znakomity czeski scenograf. - Są resztkami wspomnień, jakichś bardzo cennych rzeczy, które kiedyś miały swoją wartość, a teraz są tylko jakąś elementarną materią. Bo na swój sposób "Końcówka" będzie pretekstem do refleksji o przemijaniu, odchodzeniu. - Staraliśmy się tak robić spektakl, żeby nie był wyłącznie o odchodzeniu, ale żeby prowokował do zajęcia się czasem pomiędzy narodzinami a śmiercią - wyjaśnia Bogdan Michalik, reżyser. - Żeby cenić sobie to, że żyjemy. Żeby umieć to zauważać, zatrzymać chwilę, zobaczyć jej urodę, myślę że o tym też Beckett pisał lub z tych właśnie powodów. Beckett zwykle w didaskaliach dokładnie opisywał sposób wystawienia dramatu. - To jest tak precyzyjnie napisane, że nie można poszaleć inscenizacyjnie - przyznaje Michalik. - Cały wysiłek polega na przekazaniu odczuć, które reżyser przyjmuje jako beckettowskie przeprowadzonych