Didżeje w martensach, szefowa studia filmowego, discopolowiec w brokacie... - w skórę takich osobników wcielą się bohaterowie Słowackiego.
Ale nie tylko współczesność będzie przestrzenią romantycznego dramatu - widzowie odbędą też wyprawę do czasów Piastów i Branickiego. Czy w tym przekładańcu czasowym jest metoda? Najlepiej przekonać się samemu - w sobotę (25.02) o godz. 18 w Teatrze Dramatycznym - premiera "Balladyny". Pusta scena, ekrany, okienka, mikserski stół - w tej scenie Grabiec odziany w połyskliwy garnitur wyśpiewuje miłosną pieśń do Goplany, a dwójka didżejów mu sekunduje. W innej scenie, skądinąd humorystycznej, czas przeskakuje o kilka wieków i oto jesteśmy gdzieś w średniowieczu. Mamy dwie siostry na wydaniu, mamy kandydata na męża - szybko pojawia się bowiem rycerzyk jak z kart powieści historycznej z mieczykiem przypasanym u boku. Co takie postaci mają wspólnego ze słynną sztuką narodowego wieszcza? Dwie wspomniane sceny pokazane dziennikarzom podczas próby to zaledwie dwa elementy puzzle'a, w który - mocno szatkując Słowackiego - układa "Balladynę" re�