Cudów nie ma, ale operowa akustyka już coraz lepsza. Pomógł model akustyczny sali koncertowej, która zostanie też wygłuszona.
Model akustyczny gotowy, wiadomo co trzeba robić, żeby było lepiej. Czy rzeczywiście jest poprawa okaże się we wrześniu podczas premiery "Carmen". W lipcu sala ma być też wygłuszana Plątanina linii, które tworzą swego rodzaju rzut sali operowej. I wyróżnione innym kolorem kierunki rozchodzenia się dźwięku po pomieszczeniu. Tak wygląda model akustyczny, który za ponad 24 tys. zł zamówiła Opera i Filharmonia Podlaska. Firma, która go wykonała przekazała już wytyczne, które pomogą uporać się w końcu z problemem kiepskiej słyszalności w naszej operze. - Na modelu widzimy, w jakiej pozycji należy ustawić ekrany akustyczne, by dźwięk rozchodził się równomiernie. To jest tak, jak z tuningowaniem samochodu. By do akustyki niebyło więcej zastrzeżeń, musimy stuningować salę operową, czyli "wycisnąć" z niej wszystko, co tylko można - mówi Grzegorz Falkowski, reżyser dźwięku w Operze i Filharmonii Podlaskiej. I pierwsze efekty tego tuning