60-70 członków orkiestry protestowało w piątek przed gmachem Opery i Filharmonii Podlaskiej, domagając się dymisji dyrektora placówki Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego.
Sprzeciwiają się sposobowi zarządzania instytucją, twierdzą że muszą bronić miejsc pracy. "Żądamy zmiany dyrektora", "Chcemy artysty, nie terrorysty" - z takimi hasłami przyszli pod część administracyjną gmachu w Białymstoku. Czesław Jaźwiński, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Opery i Filharmonii Podlaskiej, mówił w czasie manifestacji, że protestujący sprzeciwiają się sposobom zarządzania instytucją przez dyrektora. Jego metody uważają za "dyktatorskie". Bezpośrednim powodem protestu w tej formie jest decyzja Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego o zwolnieniu trzech osób, które były zatrudnione na tzw. kontraktach. Zdaniem protestujących, jednostronnie zostały przez dyrektora rozwiązane. - Nie mamy żadnej gwarancji, iż dnia jutrzejszego ktoś z nas tej pracy ponownie nie straci - mówił związkowiec. Pracownicy mówią o "nieludzkim sposobie traktowania" i że "źle się czują pod batutą" dyrektora, który placówką kie