Ubogi byłby wrzesień w mieście bez gromadki niezależnych artystów. Uparcie organizują Białysztuk i chwała im za to. Trudno uwierzyć, że to już ósma edycja imprezy. Kilka lat temu zaczynali od dwóch - trzech dni festiwalowego grania, w trakcie których pokazywali głównie własne produkcje i swoich młodszych kolegów z białostockiej Akademii Teatralnej - pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Małe kameralne spektakle, kilka performances i koncertów oraz czytanie dramatu na żywo. To patent Stowarzyszenia Promocji Artystycznej na Festiwal Inicjatyw Teatralnych. Kilka lat temu zaczynali od dwóch - trzech dni festiwalowego grania, w trakcie których pokazywali głównie własne produkcje i swoich młodszych kolegów z białostockiej Akademii Teatralnej. Z czasem festiwal się rozrastał, spektakli było coraz więcej. W tym roku impreza trwa sześć dni - prezentować mogą się m. in. dopiero stawiający pierwsze kroki w zawodzie aktora. Co więcej przyjechali znakomici twórcy z Niemiec, Ukrainy, Czech i Polski, przywożąc utytułowane spektakle. Widzowie korzystają, bo jak tu nie korzystać, jeśli nie ruszając się z Białegostoku można obejrzeć spektakle nagradzane na prestiżowym festiwalu w Edynburgu (choćby znakomity "Dybbuk" Teatr Novogo Fronta) czy na Kontrapunkcie w Szczecinie. Ale na Białysztuk warto też przyjść, by zobaczyć, co sobą reprezentuj�