"Tajny dziennik" Mirona Białoszewskiego w reż. Wojciecha Urbańskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Alicja Cembrowska w Teatrze dla Was.
Nie miałabym z "Tajnym dziennikiem" w reżyserii Wojciecha Urbańskiego takiego problemu, gdyby nazwano go prelekcją, wieczorkiem z Mironem czy wypowiedzią performatywną. Ale nie spektaklem, bo to za duże słowo na to, co zobaczyłam na Scenie Przodownik Teatru Dramatycznego. A zaczęło się dość obiecująco. Na środku sceny stoi wycięty fragment podłogi. Na nim tapczan z mieszkania przy pl. Dąbrowskiego. Za tapczanem podwieszone trzy ekrany, a na nich Warszawa. Trochę ociężała, monotonna. Taka zwykła i codzienna. Z jednej strony kredens z ustawionymi na nim świecami, książkami, magnetofonem kasetowym, z drugiej zaś rekwizyty z Mironowego Teatru Osobnego, stojący wieszak i namalowana na kartonie młoda para. Przestrzeń zatem budzi ciekawość, jest intrygująca. Gorzej niestety z samą koncepcją. Reżyser podczas konferencji prasowej przyznał, że spektakl jest dla tych, którzy Mirona nie znają. Śmiem wątpić, czy wysłuchanie subiektywnie wyselekcjon