Krytyka, z nielicznymi wyjątkami, nie zostawiła suchej nitki na tym spektaklu. Fakt: nudne, nieaktualne, nieprzemyślane i pretensjonalne. Mało kto jednak dostrzegł, że "Białe małżeństwo" nadal może być bolesnym egzaminem z naszego życia codziennego. Egzaminował Grzegorz Wiśniewski, oblaliśmy - my. Sztuki Tadeusza Różewicza rzadko trafiają na deski teatru. Jeśli nie liczyć spektakli Kazimierza Kutza, dramaturgia ta nie interesuje ani reżyserów, ani dyrektorów. Szkoda, bo trudno o bardziej aktualnego dramatopisarza niż autor "Kartoteki". "Białe małżeństwo" jest w tym zbiorze pozycją wyjątkową, wyraźnie odcina się od innych utworów. Już nie bezsens egzystencji, podważanie wyzwoleńczych mitów i mocne chlastanie narodowej mentalności, ale obyczajowość i nieumiejętność budowania relacji międzyludzkich stały się jej głównym tematem. Zagubienie w uczuciach, obsesja seksualna, niedojrzałość emocjonalna na tle dwor
Tytuł oryginalny
Białe małżeństwo
Źródło:
Materiał nadesłany
Puls Biznesu nr 89