Rodzinne miasto aktora znalazło się na jubileuszowej trasie z okazji 60-lecia pracy artystycznej. Tym razem, Kłosowski zafundował bialskiej publiczności niełatwy materiał teatralny prosto od Samuela Becketta.
- Z natury jestem pogodny, a w sztuce "Akt bez słów - Komedia - Ostatnia taśma Krappa - Oddech" [na zdjęciu] gram raczej smutnego człowieka. Ale od czasu do czasu trzeba skłonić ludzi do refleksji - mówił po spektaklu honorowy obywatel miasta. Pośród kilkusetosobowej publiczności nie zabrakło przyjaciół aktora z lat młodości. - Roman miał charakterek, na przerwach płatał figle, wygłupiał się, ale kolegą byl serdecznym - wspomina Regina Ciejpa, koleżanka z klasy humanistycznej z liceum J.I. Kraszewskiego. Danuta Ogłoza-Szablewska na spotkanie z kolegą Kłosowskim przyjechała specjalnie z Warszawy. - Należę do warszawskiej filii Koła Bialczan, tam się spotykamy - mówi pani Danuta. - Romek był prawdziwym humanistą, należał do kółka literackiego, miał zdolności artystyczne. Nie znosił za to matematyki. Wielokrotnie na lekcjach można było usłyszeć: "Pan Kłosowski opuści klasę..." - opowiada Ogłoza-Szablewska. Serialowy Maliniak podkreśl