EN

4.04.1965 Wersja do druku

Biała brzoza i świerk

Aby konwencji stało się zadość, Maggie z małej telefonistki, która ze swego okienka przygląda się Quentinowi, z małej biednej dziew­czyny, która zawsze "lubiła wier­sze" i zawsze trochę śpiewała, staje się śpiewaczką, a nie gwiazdą fil­mową jak tamta (której obecność jest tak silna, iż na aktorkę ją wcielającą nie da się patrzeć jak na aktorkę, nie aktorka tu jest ważna, lecz kobieta; podobna czy niepodob­na do tamtej, oto co ważne w tej roli). Jeśli jednak chodzi o Maggie, nie ma to większego znaczenia, maska jej nie zniekształca, pozosta­je sobą; łatwo wyczuć, co to za ro­dzaj kobiety, literatura i teatr nie­raz się nim zajmowały, dały nieje­den egzemplarz; aby otrzymać prawdę, wystarczy zeskrobać kolor osobisty zawsze trochę deformujący, nadany przez najładniejsze aktorki we wszystkich większych miastach świata, chętnie wchodzące teraz to skórę tamtej, której sztuka i gra nie mogły zastąpić życia. Pomimo zniekształce

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Świat nr 14

Autor:

Adolf Rudnicki

Data:

04.04.1965

Realizacje repertuarowe