"Biała bluzka" w reż. Krystyny Jandy w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Agnieszka Adamska na blogu Rude Rude Girl.
Pamiętam, jak mój kolega kilka lat temu opowiadał mi z wypiekami na policzkach o "Białej Bluzce". Zaliczył ten spektakl kilka razy, a pomiędzy kolejnymi razami przewertował dzienniki Osieckiej, więc nie będzie chyba przesadą, jak napiszę, że miałam przed sobą prawdziwego znawcę tematu. Żeby podkreślić jeszcze wielkość tej chwili, muszę koniecznie wspomnieć, że siedzieliśmy akurat w ogródku pewnej sympatycznej kawiarenki na Saskiej Kępie, rozkoszując się naleśnikami. Agnieszka Osiecka tego dnia pojawiała się nie tylko w naszych rozmowach - po naszej lewej stronie mieliśmy jej pomnik w pełnej krasie. Siedziała tak, trochę uśmiechnięta, trochę zamyślona, jakby z lekkim rozbawieniem przysłuchiwała się naszej dyskusji. Od tamtego popołudnia minęło sześć lat. Sześć lat dojrzewałam do tego, by zmierzyć się z Osiecką, zobaczyć tę przejmującą historię na własne oczy, posłuchać, jak opowiada ją Krystyna Janda... Dlaczego tak długo