Każda nowa polska opera spotyka się ze zrozumiałym zainteresowaniem, szczególnie wobec faktu, że większość naszych współczesnych twórców objawia zdecydowaną niechęć do tego rodzaju kompozycji. Stąd też wielka uwaga i życzliwe zaciekawienie, z jakim oczekiwaliśmy zapowiedzianej przez Operę warszawską prapremiery Białowłosej Henryka Czyża. Powiedzmy jednak od razu, że spotkało nas rozczarowanie. Pewien niepokój budził już fakt, że z zapowiedzianego pierwotnie przez kompozytora (a zarazem autora libretta) moralitetu Białowłosa przeistoczyła się stopniowo w musical, a więc gatunek zgoła odmienny. W obecnej formie bardziej odpowiednim miejscem dla wystawienia Białowłosej byłaby operetka. Zapewne tam znalezionoby właściwszy styl realizacji, nie uczęstowanoby nas - jak w Operze - celebrowanym widowiskiem, skłaniającym się w wielu momentach do ckliwego melodramatu, a miejscami będącym po prostu tandetną rewią. Samo libretto, pomimo pozerów
Tytuł oryginalny
BIAŁOWŁOSA
Źródło:
Materiał nadesłany