EN

17.06.1996 Wersja do druku

Bezzębny Majcher podgryza kapitalizm

Mówią, że blady strach padł na kaliskich byznesmenów, bo słynny szef londyńskiego świata przestępczego, zwany Mackie Majchrem, pojawił się nad Prosną. Wskrzeszony oczywiście przez Jana Buchwalda, dobrego szeryfa miasta Kalisza. Na deskach jego teatru kolportują od soboty mrożące krew w żyłach szczegóły: "A w Tamizy toń zieloną wpada nagle ten i ów, czy to dżuma czy cholera, nie to Mackie krąży znów." Nie dziwota więc, że na widowni widziałem jakiegoś lokalnego krwiopijcę z telefonem komórkowym w łapie, który gotów był w razie czego dzwonić po swoich goryli.

"Opera za trzy grosze" Bertolta Brechta z muzyką Kurta Weilla przez dziesięciolecia należała do szlagierów teatralnych. To był przecież pierwszy europejski musical, który szokował i prowokował publiczność mieszczańską, a po drugiej wojnie światowej stał się sztandarowym musicalem Europy Wschodniej, tym bardziej, że piętnował "gnijący" kapitalizm i nie wymagał płacenia tantiemów w dolarach. I właśnie ten musical, którego bohaterem jest ów londyński gasngster, zwany Majchrem, tylko pozornie wydaje się być znów aktualny, odkąd mamy ponownie bogatych i biednych, wyzyskiwaczy i żebraków, gangsterów i skorumpowanych policjantów, a nawet domy publiczne, zwane eufemistycznie agencjami towarzyskimi. To prawda, że pod koniec lat 20. Brecht swoją "Operą za trzy grosze" zastawił pułapkę na myszy. Przynętę stanowiła nowoczesna forma muzyczna widowiska, jazz, seks i świat przestępczy pokazany na scenie. Mieszczańska zamożna publiczność ciągn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Poznańska" nr 140

Autor:

Błażej Kusztelski

Data:

17.06.1996

Realizacje repertuarowe