Łukasz Drewniak w swoim tekście "Ghandi [sic!] i krytyka polska" namawia recenzentów teatralnych, aby zachowywali milczenie "z bezsilności" wypływające wobec takich zjawisk, jak Teatr Polski we Wrocławiu pod nową dyrekcją czy Narodowy Stary Teatr w Krakowie od stycznia, gdy nowe kierownictwo pokaże swoją wizję tej sceny.
Nie zgadzam się z tym absolutnie i z zasadniczych powodów - pisze Piotr Rudzki.
Uważam wręcz, że podstawowym obowiązkiem szanującego się recenzenta jest opisywanie życia teatralnego w każdym z jego przejawów. A szczególnie po tak zasadniczym zwrocie w działalności, było nie było, ważnych scen. I nie chodzi przecież o złośliwe "sprawdzam", co po prostu o obiektywny - a to główny postulat aksjologiczny i epistemologiczny według Drewniaka - opis nowej sytuacji. Chowanie głowy w piasek jest strategią nie tylko mało odważną, ale też niczego nieprzynoszącą ani dzisiejszemu widzowi, ani przyszłej historii teatru. Krytycznie myślący historyk sztuk widowiskowych za dziesięć, dwadzieścia lat będzie potrafił - trzeba mu zaufać - zinterpretować i wykorzystać te recenzje, do których nienapisania Drewniak namawia. Poza wszystkim postulat Drewniaka - pewnie wbrew jego intencji - świadczyłby, iż recenzenci teatralni to grupa zawodowa najbardziej koniunkturalna ze wszystkich. Nie trzeba przecież przywoływać tutaj Stanisława Ignaceg