EN

17.11.2015 Wersja do druku

Bezradność

Warto chyba zacząć szukać nowego języka dla teatru i sztuki w ogóle, będącego czymś więcej niż ironiczną formą, która w wyrafinowany i inteligentny sposób doprowadza widownię do rechotu - pisze Paweł Sztarbowski.

Średni to czas na felietonowe żarciki, choć przecież w teatrze dobrze znamy ów słynny tytuł komedii Grabbego "Żart, satyra, ironia i głębsze znaczenie". I mam wrażenie, że szczególnie w ostatnich dekadach, świadomie lub nie, cała europejska sztuka dałaby się spiąć pod takim właśnie wspólnym hasłem. A jeśli założyć, że początkiem tego potężnego ruchu i jedną z najważniejszych cezur w historii sztuki, jest "Fontanna" Marcela Duchampa, która wywołała skandal na wystawie w Nowym Jorku w 1917 roku, to mija prawie sto lat szturmu na galerie i inne przybytki sztuki dzieł żartobliwych, migotliwych, zrywających z kanonami. To, co na początku było szokiem dla publiczności, stało się dość szybko dominującym nurtem. Dlatego dziś wszelka wzniosłość i patos wypadają z gry na dzień dobry, o dydaktyzmie aż wstyd byłoby wspomnieć. Wszelkie próby wypowiedzenia czegokolwiek serio zagrożone są oskarżeniem o kicz i karane krytyczną chłostą. Pod

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Paweł Sztarbowski

Data:

17.11.2015

Wątki tematyczne