"Mord" w Norberta Rakowskiego w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Fakty wypreparowane, pokazane dosadnie i w przenośni. Poezja liryczna i proza koszarowo-rynsztokowa. Chaos myśli i ocen. "Mord" Hanocha Levina, izraelskiego pisarza o łódzkich korzeniach, to układanka wywiedziona z konstrukcji dramatu. W Teatrze Nowym na Małej Sali sztukę, mającą swoje źródło w wiekowych konfliktach izraelsko-palestyńskich, wyreżyserował Norbert Rakowski. Realizatorskie zabiegi zmierzają do tego, by absurdy narastającej nienawiści nabrały uniwersalnego wymiaru. Miejsca zdarzeń, uwarunkowań geopolitycznych, nie da się jednak zatrzeć, choć od pierwszej chwili reżyser nas wszystkich stawia pod ścianą, która przesuwa się i oddala. Czasem jest w niej otwór - drzwi albo szpara - ale z widokiem na tragedię i klęskę człowieczeństwa. Splatają się trzy historie. Ojciec (Dymitr Hołówko - powaga, bez histerii) cierpi, bo nie wiadomo dlaczego zabili mu syna. Nienawiść jest jak modlitwa. Świeżo zaślubioną parę (Kamila Salwerowicz i Mic