"Bezimienne dzieło" w reż. Jana Englerta w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Sztuka Stanisława Witkiewicza w inscenizacji Jana Englerta to opowieść o kryzysie, obojętności elit i wybuchu społecznych radykalizmów. "BEZIMIENNE DZIEŁO" WITKACEGO W REŻYSERII JANA ENGLERTA WYRAŻA WSZYSTKIE LĘKI OBECNE W TWÓRCZOŚCI AUTORA, KTÓRE DZIŚ DOCIERAJĄ DO NAS ZE ZDWOJONĄ MOCĄ. Stereotypowe opinie o napisanej w 1921 r. sztuce głoszą, że jest to dramat o rewolucji, mogą znaczyć i wszystko, i nic. W gruncie rzeczy jest to prorocza wizja chaosu, jaki tworzą fanatyczne ideologie, które unicestwiają wolność jednostki, jej prawo do wyboru własnej drogi, do dobra, piękna, miłości. Bo, co niewielu dostrzega, Witkacy był nade wszystko idealistą. Jedynym polskim pisarzem, który odrzucał zbrodnie i gwałt w imię tak zwanej sprawiedliwości społecznej w podobny sposób jak Witkacy, był Zygmunt Krasiński. "Bezimienne dzieło" pokazuje klarownie, jak łatwo ulegamy manipulacjom. Bodaj najdojrzalszy, ostatni dramat Witkacego, "Szew- cy", artykułuje