EN

29.05.2023, 10:33 Wersja do druku

Bezdomność według Brechta

„Otworzy się ziemia” według tekstów i songów Bertolta Brechta w reż. Radka Stępnia w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Aleksandra Wach w  portalu Teatrologia.info.

fot. Łukasz Giza/ mat. teatru

Zaprzęgnięcie twórczości Bertolta Brechta do stworzenia projektu teatralnego oddającego głos osobom, które doświadczyły w swoim życiu kryzysu bezdomności, to pomysł z ogromnym potencjałem kreatywnym. Problemy poruszane przez niemieckiego dramatopisarza w pierwszej połowie XX wieku nie straciły na aktualności i świetnie przekładają się na współczesną rzeczywistość, zwłaszcza w kwestii krytyki kapitalizmu i klasowej hierarchii społecznej. Głównym wyzwaniem stojącym przed reżyserem i dramaturgiem jest zatem opracowanie takiej formuły scenicznej, która zaangażuje widzów w omawiane problemy i sprawi, że spojrzą na otaczającą ich na co dzień na ulicach bezdomność ze świeżej perspektywy. W spektaklu Radka Stępnia udało się ten cel osiągnąć niestety zaledwie połowicznie.

Otworzy się ziemia jest – zgodnie z informacją podaną na początku spektaklu przez samych twórców – esejem scenicznym opartym na tekstach i songach Bertolta Brechta. Oprócz aktorów Teatru Muzycznego Capitol do projektu zaangażowano także mieszkańców i mieszkanki Schroniska św. Brata Alberta dla Bezdomnych we Wrocławiu oraz podopiecznych Stowarzyszenia Pomocy „Ludzie Ludziom”, z którymi przeprowadzono wywiady w formie wideo. Taki zabieg pozwala patrzeć na spektakl przez pryzmat teatru dokumentalnego. Wyświetlane na dużym ekranie rozmowy przeplatają się z monologami i songami wykonywanymi przez aktorów w przestrzeni teatralnej. Choć te dwie warstwy spektaklu w pewnym stopniu rezonują ze sobą pod względem dramaturgicznym, to łącząca je nić skojarzeniowa jest w wielu miejscach bardzo cienka, przez co powstaje efekt obcowania z dwoma różnymi światami – realnym, filmowym, opartym na świadectwach osób w kryzysie bezdomności oraz tym teatralnym, który jest umowny, naśladowczy i sztuczny. Ten rozkrok nie sprzyja zaangażowaniu emocjonalnemu czy intelektualnemu w żadną z prowadzonych narracji, a często potęguje wręcz wrażenie chaosu dramaturgicznego. Nie wzmacnia także niestety przesłania zawartego w zebranych materiałach dokumentalnych, które z trudnościami próbuje wykiełkować i zakwitnąć w ramach specyficznej konstrukcji spektaklu. Przesłania wyjątkowo pięknego, bo traktującego o tym, że wszyscy jesteśmy równi wobec przeżywanych emocji, lęków, nawiązywanych relacji i śnionych marzeń.

Co jednak warte zaznaczenia, zdarzają się momenty, w których widz daje złapać się w pułapkę zabiegów teatralnych konfrontujących go z jego postawą wobec problemu bezdomności. I nieco paradoksalnie nie dzieje się to w napompowanych dramaturgicznie scenach, takich jak chociażby zbiorowe wykonanie songu będącego marksistowskim manifestem wzywającym do rewolucji robotniczej, do którego odśpiewania była zapraszana także publiczność (w większości opierająca się temu zabiegowi, a jest raczej zasługą warsztatu aktorów, którym udało się zbudować postaci szczere i bezpretensjonalne. Pod względem metodyki ich gry sporo tu inspiracji pochodzących od Brechta – reżyser spektaklu podkreślał w wywiadach, że w swoim zamyśle odwoływał się do koncepcji teatru epickiego i zależało mu, aby aktorzy nie identyfikowali się ze swoimi postaciami, ale byli ich rzecznikami. Niewątpliwie zagrane przez nich role są w jakiś sposób archetypiczne – Adrian Kąca kreuje postać kloszarda, który w pewnym momencie wchodzi w publiczność, aby prosić o pieniądze na jedzenie, Helena Sujecka odgrywa młodocianą narkomankę, a Bartosz Picher swoją kreacją przywodzi na myśl recydywistę z problemami z agresją. Sporo emocji jest wygrywanych za pomocą mikroekspresji, tak jak pojedyncze łzy uronione przez Aleksandra Talkowskiego podczas wykonywania partii na schodach w otoczeniu publiczności, przez co widz ma do czynienia z naprawdę solidnym pokazem kunsztu aktorskiego, bez którego z łatwością mogłoby dojść do przerysowania postaci. Problemem natomiast jest to, że kreacje te słabo korespondują ze świadectwami osób, których wypowiedzi wykorzystano w spektaklu, nie wspominając już o jakimkolwiek stawaniu się ich scenicznymi rzecznikami. W efekcie końcowym mogłyby to być dwa oddzielne dzieła i żadne z nich nie ucierpiałoby specjalnie na tej separacji.

fot. Łukasz Giza / mat. teatru

Tym, co przyciąga uwagę widza, jest natomiast niewątpliwie warstwa muzyczna spektaklu. Utwory Kurta Weilla i Hannsa Eislera w aranżacjach Kuby Suchara zyskały drugą młodość dzięki ich odświeżeniu i dostosowaniu do współczesnego słuchacza. Dopisanie partii odgrywanych na bębnach nadało piosenkom bardziej surowego charakteru, przywodzącego na myśl odgłosy towarzyszące manifestacjom ulicznym lub nawiązujące do działań ruchów kontrkulturowych. Duch społecznego protestu obecny jest także w scenografii autorstwa Konrada Hetela – na scenie ustawiono przodem do publiczności kilka rzędów foteli kinowych, na których siedzieli aktorzy odgrywający postacie doświadczające bezdomności. Doprowadziło to do częściowego odwrócenia ról znanych z życia codziennego – nagle to widz jest osobą obserwowaną i ocenianą, często zresztą dość nieprzychylnym okiem. Idea ta zostaje jednak zapomniana w drugiej połowie spektaklu, gdy skręca on w kierunku rewolucyjnych tonów, porzucając kreacje indywidualne na rzecz zbiorowej.

Pozostaje jeszcze kwestia tego, w jaki sposób spektakl Radka Stępnia wpisuje się w społeczny dyskurs dotyczący problemu bezdomności. Nie tak dawno Ogólnopolska Federacja na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności opublikowała apel Można lepiej, w którym uczulała opinię społeczną na słownictwo i postawy stosowane wobec osób doświadczających bezdomności. Apel poparł także polski oddział Amnesty International, zwracając szczególną uwagę na stygmatyzację, do jakiej dochodzi w obliczu problemu bezdomności, a prowadzącą do naruszania praw takich osób i odbierającą im przyrodzoną każdemu człowiekowi godność. Twórcy Otworzy się ziemia faktycznie oddają głos tej grupie społecznej i nie uzurpują sobie prawa do nadpisywania ich historii czy przeżyć, wykonując w ten sposób pracę u podstaw, jaką jest upodmiotowienie osób bezdomnych w oczach społeczeństwa. W samym scenariuszu i wykorzystanej brechtowskiej narracji dużo jest jednak podziałów na „my” i „oni”, potęgujących poczucie niesprawiedliwości społecznej, na którą nie ma się żadnego wpływu. Spektakl nie oferuje bowiem rozwiązań, nie nazywa problemów ani ich nie zgłębia, nie prowokuje do działania. Twórcy starają się dopasować Brechta do obrazów znanych widzom z ulic i popkultury, odwołując się przy tym do rewolucyjnego przesłania zawartego w tytule spektaklu, że przyjdzie dzień, kiedy „otworzy się ziemia i połknie całe to zło”, co implikuje, że pozostaje jedynie czekać, aż czara goryczy się przeleje. Zastanawia mnie, jak wiele innych warstw problemu można by było odkryć, gdyby do działań performatywnych zaangażowano osoby w kryzysie bezdomności, realizując przy tym postulaty teatru społecznie zaangażowanego, gdyby świat mieszkańców Schroniska Brata Alberta dla Bezdomnych i podopiecznych Stowarzyszenia Pomocy „Ludzie Ludziom” zaistniał nie obok świata aktorów Teatru Muzycznego Capitol, ale zmieszał się z nim, zatarł grube szwy pomiędzy teatralną umownością a rzeczywistością polskich ulic. Oczywiście mam świadomość, że byłby to zupełnie inny projekt, pełen wyzwań i wymagający diametralnie innej metodyki pracy. Niewątpliwie jednak miałby więcej do zaoferowania w kwestii społecznego oswajania obrazu osób bezdomnych.

Spektakl Otworzy się ziemia ma problemy z konstrukcją dramaturgiczną oraz nie wykorzystuje w pełni potencjału zebranych świadectw osób w kryzysie bezdomności. Nie pogłębia on złożonego problemu, zatrzymując się na komunikacie „Jesteśmy, istniejmy obok, zauważcie nas”. Oczywiście jest to przesłanie bardzo ważne, ale szkoda, że nie udało się pójść z nim przynajmniej krok dalej, bo w rezultacie widz dostaje kilka ciekawie zaaranżowanych songów Brechta, dość sprawnie osadzonych w kontekście bezdomności, nieprowokującymi jednak do dalszej dyskusji. Pozostaje mieć nadzieję, że spektakl stanie się preludium do głębszej eksploracji tego problemu w innych projektach.

Otworzy się ziemia według tekstów i songów Bertolta Brechta; reżyseria: Radek Stępień; scenariusz: Radek Stępień, Konrad Hetel; teksty: Bertolt Brecht, Konrad Hetel; tłumaczenie: Piotr Strębski, Edmund Misiołek, Stanisław Jerzy Lec, Włodzimierz Lewik, Witold Wirpsza, Jacek St. Buras, Władysław Broniewski, Roman Kołakowski; współpraca dramaturgiczna: Konrad Hetel; muzyka: Kurt Weill, Hanns Eisler, Kuba Suchar; kierownictwo muzyczne: Kuba Suchar; scenografia: Konrad Hetel; projekcje: Natan Berkowicz, Marcin Kosakowski; kostiumy: Łukasz Mleczak; charakteryzacja: Magdalena Chabrowska-Oleksiak, Agnieszka Jasiniecka, Zuzanna Sak; występują: Helena Sujecka, Magdalena Szczerbowska, Błażej Wójcik, Adrian Kąca, Bartosz Picher, Adrianna Hanslik, Aleksander Talkowski. Teatr Muzyczny Capitol (Scena Ciśnień) we Wrocławiu, premiera 13 maja 2023.

Tytuł oryginalny

Bezdomność według Brechta

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Aleksandra Wach

Data publikacji oryginału:

25.05.2023