Kiedy w warszawskim Teatrze Muzycznym "Roma" wystawiana jest nowa premiera, piszą o niej największe ogólnopolskie gazety. Na castingi zgłaszają się tysiące młodych ludzi. Gdy krakowskie Studio Teatru Muzyki i Tańca chce, po raz kolejny, zaprezentować swoją wersję "Kotów", okazuje się, że nie ma pieniędzy. Nawet na wynajem sali, nawet na jeden wieczór. - Oczywiście, że boli mnie przepaść, jaka istnieje między rozgłosem, jakim cieszy się "Roma", a ciszą panującą wokół mojego studia. Rozumiem - to ogromny, profesjonalny teatr, a my zaledwie amatorsko działające studio artystyczne. Ale, patrząc obiektywnie, jesteśmy jedyną krakowską grupą wystawiającą spektakle, na tak dużą skalę. Z ogromnym rozmachem, wspaniałymi kostiumami, spektakle w którym każdorazowo gra co najmniej pięćdziesiąt osób - dzieci i młodzieży. I to już od dwudziestu lat - mówi Elżbieta Armatys, założycielka Studia. - Próbowaliśmy wielu chwytów reklamowych. Pisali
Tytuł oryginalny
Bezdomne koty
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 41