Jej wspomnienia z dzieciństwa? Tata, który po spektaklu w Starym Teatrze opowiada jej bajki. Albo rodzinne wakacje we Włoszech. Dziś ojciec i córka połączyli siły. W wydanej wspólnie książce "Kto tam zerka na Kacperka" on snuje historie, a ona je ilustruje. JERZY STUHR i Marianna Bończa-Stuhr w niezwykłej podróży... do przeszłości. Z fantastycznymi rysunkami Marianny.
Dzień, w którym Marianna przyszła na świat, Jerzy Stuhr pamięta minuta po minucie. Był stan wojenny. Musiał pojechać aż pod Wieliczkę po zaprzyjaźnionego lekarza. W baku dwa centymetry benzyny. Pod domem spotkał Jana Nowickiego. "Był w stanie wskazującym na użycie napojów wyskokowych. W końcu pojechaliśmy razem taksówką", mówi. W ukochanym domu Stuhrów, tym na wsi, niedaleko Rabki, na honorowym miejscu wisi rysunek pięcioletniej Marianny. "Urodziny mrówki". Od słońca już prawie cały zniknął. "Kiedy byłam mała, często chodziłam do filharmonii", mówi Marianna. "Mama mnie zabierała, jak nie miała co ze mną zrobić, a grała koncert. Siedziałam sobie godzinami gdzieś tam w garderobie, na schodku za kulisami albo na sali koncertowej, i ilustrowałam muzykę, którą mama grała. Dźwięki wirowały w powietrzu i spadały na moje kartki. Miałam całą masę takich obrazków o robaczkowych przyjęciach, zrobionych nieudolną dziecięcą ręką". Ta