Im w kraju duszniej i głupiej, tym w teatrze od razu piękniej i mądrzej - sezon teatralny 2006/2007 podsumowuje Łukasz Drewniak w Przekroju.
Nikt mnie nie zmusi do narzekania na polski teatr. Szykując plecak, buty oraz portfel u progu września, czyli kolejnego teatralnego objazdu, długo myślałem o minionym niedawno sezonie. I nie mogę wyjść z nastroju euforycznego. Oczywiście z tych kilkuset premier połowa była pomyłkami, co normalne. Naliczyłem za to ponad 30 godnych uwagi przedstawień, które zostają w głowie. Fakt, był to sezon bez przodującego teatru, bez spektaklu, który powalałby na kolana. Ale za to z wyrównaną stawką liderów. PARTIA TEATR Najwięcej gadaliśmy o Polsce. Pojawiły się ostre diagnozy, brutalne pamflety, wreszcie - deklaracje ideowe. Patrzyłem z ciekawością, jak kolejni artyści dotąd stroniący od polityki nie wytrzymywali i zabierali głos w publicznej dyskusji. Teatr poprawiał rzeczywistość, kłócił się z historycznymi bujdami i społecznymi mitami ("Był sobie Polak, Polak..." Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki - zdjęcie i "Albośmy to jacy, tacy!" Piotra