Teatr Rzeczypospolitej pokazał w Warszawie kolejne przedstawienia pod swoim patronatem: {#os#5966}Kantora{/#} "Gdzie są niegdysiejsze śniegi" (z krakowskiego Cricot 1) oraz {#au#311}Büchnera{/#} {#re#7928}"Woyzeck"{/#} (z Teatru Polskiego z Wrocławia). Oba bardzo interesujące i powitane przez Warszawę teatralną z uznaniem. Tym bardziej godzi się przypomnieć sprawę z tak niedawnej przeszłości, a już jakby zapomnianą: że Teatr Rzeczypospolitej zanim się był narodził, już okrzyczano jako zbędny i poroniony, i że także, dzisiaj musi przewalczać zawiść zawiedzionych, sceptycyzm obojętnych, nieufność nawet życzliwych. W tych warunkach trzeba doceniać zapał i energię J.P. {#os#2737}Gawlika{/#}, uprzednio wygryzionego z Teatru Starego w Krakowie, którego świetności był współtwórcą i animatorem. Niezrażony żadnymi przeszkodami i kłodami, rzucanymi mu pod nogi, Gawlik nadal walczy i przekonywa do teatru, który powstał poza nim, ale który on ma oblek
Tytuł oryginalny
Bez wspólnego tytułu
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy - Warszawa nr 23