EN

7.12.2015 Wersja do druku

Bez upupiania

Bałwan boi się, że umrze po wypiciu herbaty, pozbawiona sensu życia gęś udaje się w podróż w poszukiwaniu tegoż, nastolatek cieszy się, że jego rodzice się rozwodzą, a mały chłopiec szuka babci razem ze swoimi zabawkami. Takie rzeczy dzieją się w głębinach zwojów mózgowych dramatopisarek i, nie powiem, budzą we mnie wielką miłość - pisze Anna Wakulik.

Są więc takie kobiety, jak Malina Prześluga, Maria Wojtyszko, Marta Guśniowska czy Agata Biziuk, na które reaguję uczuciem równie silnym, jak na mojego narzeczonego, tylko, powiedzmy, trochę w inną stronę. Jeśli mam sobie przypomnieć z teatralnych mych podróży roku ubiegłego te, które wyraźnie zapadły mi w pamięć, to będą to zdecydowanie te związane z młodymi piszącymi kobietami i niezliczoną ilością błyskotliwości, wdzięku i mądrości, które widziałam na scenach pachnących trampkami, pełnych chichotu ciał około sześcioletnich i tych pisków, tych krzyków, tych szeptów ("mamo, czemu on chce go pokroić, przecież ja go lubię"). Pisały i mówiły wszystkie wymienione wyżej panie, że tworzenie dla dzieci otwiera takie czakramy, które podczas pisania dla dorosłych muszą pozostać zamknięte; że nie ma, że usprawiedliwię dzieło nudne, niejasne, nieobchodzące nikogo poza mną artystowskim penetrowaniem głębin ludzkiej duszy; że alb

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bez upupiania

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Anna Wakulik

Data:

07.12.2015

Wątki tematyczne