"Romulus Wielki" w reż. Krzysztofa Zanussiego w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Krzysztof Zanussi wystawił w Teatrze Polonia "Romulusa Wielkiego" - sztukę Friedricha Durrenmatta sprzed 60 lat, o cesarzu Rzymu, który zajmuje się hodowlą kur, ze stoickim spokojem patrząc, jak Germanie podbijają kraj - z Januszem Gajosem i Ewą Wiśniewską w obsadzie. Jednak zamiast wydarzenia sezonu - jak prorokowali jedni, czy choćby porządnie zrobionego przedstawienia - jak nieśmiało marzyli inni, skończyło się na spektaklu-karykaturze: bez interpretacji, bezffij i bez ról. Pełnym za to złotych myśli, recytowanych bez iskry zrozumienia, przy akompaniamencie bezładnych krzyków i chaotycznej bieganiny, upstrzonym tu i tam aluzyjnymi hasełkami (a to emerytury pomostowe, a to "spieprzaj dziadu", to znów palenie akt). Aktorstwo zastępują chwyty: cesarz wschodniego Rzymu zaciąga ze wschodnim akcentem, minister spraw wewnętrznych jest przegiętym gejem, straszni Germanie to schludniejsza wersja motocyklowego gangu, cesarzowa Julia (Wiśniewska) jest nadętą ma