Miłośnicy powieści Wieniedikta Jerofiejewa mogą czuć się nie w pełni usatysfakcjonowani przedstawieniem Jacka Zembrzuskiego. Nie dlatego, aby nie rozpoznali powieści. Nie dlatego, aby mogli zarzucić jakąś niestaranność, nierzetelność, brak ambicji, nieskromność czy niezrozumienie. I nie dlatego, że czwórka aktorów, na którą rozpisana jest powieść, nie stara się najlepiej, jak potrafi, zrealizować tych wszystkich większych i mniejszych zadań, które przyszło im zagrać. Owszem, trzeba nawet z sympatią myśleć o tym, co grają Janina Traczykówna (Królowa Niebieska), Antoni Ostrouch (Anioł Biały), Mariusz Banaszewski (Anioł Czarny) i Sławomir Orzechowski (Wienia), który jako bohater radzi sobie zupełnie nieźle z długimi partiami monologu, zdecydowanie lepiej niż z dialogiem, który zresztą w całym spektaklu prowadzony jest bez napięcia. Można też uznać zasadę kompozycyjną i estetyczną przedstawienia, przypominającą t
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 11