Wybierając się na premierę "Pastorałki" nie dopełniłem, jak to mi się często zdarza, obowiązku wcześniejszej wymiany zaproszenia na bilety. Zwykle, korzystając z przywileju widza chodzącego do teatru zawodowo, siadałem w takich sytuacjach na jakimkolwiek wolnym miejscu, których - zwłaszcza w pierwszych rzędach - na premierowych przedstawieniach nie brakło. Tym razem atoli widownia teatru była wypełniona niemal kompletnie. Magia "Pastorałki" dawanej tuż przed Bożym Narodzeniem zadziałała. Przybyło kilka wycieczek z odległych krańców województwa, dla kilku innych grup po prostu zabrakło miejsca. Na kilkanaście minut przed spektaklem u kasy teatralnej trwała nie słabnąca przepychanka. Nim kasjerka zaproponowała mi miejsca w przedostatnim rzędzie balkonu, musiałem cierpliwie odczekać zmagania z personelem kasy dwóch sióstr zakonnych, dla których obecność na premierze (jak się wyjaśniło) stała się kwestią być albo nie być. Siostry przygotow
Tytuł oryginalny
Bez przedrzeźniania
Źródło:
Materiał nadesłany
"Kontrasty" nr 2