"Pornografia" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Newsweeku.
"Pornografia" w Teatrze Powszechnym to spektakl zdumiewający, choć zdumienie to szczególne. Dziwi na przykład, że reżyser w czasie pracy nad swoim spektaklem nie umarł z nudów. Dziwi, że nie zasnęli i sami wykonawcy. W ciągu dwuipółgodzjnnego przedstawienia dane nam było obejrzeć szereg niepowiązanych ze sobą scenek, średnio zabawnych skeczów - za to bardzo niewiele Gombrowicza. Reżyser dokonał rzeczy, która może zdumieć: unieważnił i niemal wyeliminował kluczowe momenty pornografii". Nic ma więc "rozpadającej się mszy", nie ma tego manifestu niewiary w rytuał i Boga, brak też Fryderyka, postaci kluczowej. A aktorzy? Krzysztof Stroiński zagrał - który to już raz? - poczciwego safandułę, w którym tyle jest z demona, co teatralny kot napłakał. Inni, równie pogubieni aktorzy wykorzystali czas przedstawienia na próby do popularnych seriali. Kazimierz Kaczor i Joanna Żółkowska sprawiali wrażenie, jakby właśnie wpadli do teatru na chwilę i gr