"Carmen" Georgesa Bizeta w reż. Andrzeja Chyry w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Filip Lech w tygodniku Wprost.
Warszawski debiut Chyry rozpalał nadzieje - może wreszcie nasza scena narodowa ożyje? Jaki pomysł miał na "Carmen"? Chyba nikt nie potrafi tego określić. Nie można odmówić jego wizji pewnego rozmachu, ciekawego myślenia obrazem. Przekonujące były też kreacje aktorskie śpiewaków. Niestety, wszystko przepełnione jest niezbyt jasną symboliką, dopisaną do akcji przez dramaturg Małgorzatę Sikorską-Miszczuk. Pojawiają się: dzwon, byk, skrzydła, krzyże, mały chłopiec. Reżyserska wpadka zdarza się każdemu; Chyra nadal pozostaje jednym z najciekawszych nazwisk na mapie polskich i twórców operowych.