Nie wierzcie, gdy mówią, że ludzie teatru nie podglądają się na wzajem. W pierwszym dniu świąt Bożego Narodzenia na widowni i we foyer stołecznego Teatru Polskiego dało się zidentyfikować twarze dobrze znanych aktorów, reżyserów, dyrektorów. Zjawił się z rodziną Jan Englert. ("Skoro koledzy zostali pokarani premierą, trzeba ich wspomóc...") Widownia była zresztą pełna. Dla prawdziwych miłośników teatru nawet rozkosze świątecznego stołu nie stanowiły przeszkody. Ochoczo przybiegli na premierę "Dam i huzarów". Fredro! Ile radości i uśmiechu łączy się z jego nazwiskiem. Realia jego komedii oddalają się co prawda coraz bardziej. Pozostaje wszakże nienaruszona zębem czasu wartość niezależna od kroju sukien i mundurów, w które są przyodziani bohaterowie, tła i obyczajów, w których tkwią. Jest nią witalność fredrowskiego humoru, skrzące się dowcipem dialogi, gra charakterów. Zwycięża reżyser, który eksponuje te przymioty. A tak
Źródło:
Materiał nadesłany
"Radar" nr 2