Napisano o "Rewizorze" wiele, gdy jednak odłoży się na bok historyczne oraz socjologiczne egzegezy, okaże się, że stan wiedzy o tej arcykomedii nie jest, być może, aż tak bogaty, jak wypadałoby sądzić, kierując się zasobnością wykazu bibliograficznego. To żaden przytyk, żaden zarzut wobec tych, którzy podejmowali temat, od Wissariona Bielińskiego po współczesnych krytyków i historyków literatury. Po prostu, jak dotąd, utwór Gogola wciąż skutecznie wymyka się przynajmniej w miarę jednoznacznym kwalifikacjom oraz komentarzom, kokietując nieustająco swoimi zagadkami tych, którzy próbują się doń zbliżyć. Być może stąd także bierze się tak często obserwowany u współczesnych reżyserów brak jakiegokolwiek onieśmielenia wobec klasyczności dzieła Gogola. Po przykłady nie trzeba daleko sięgać. Wystarczy przypomnieć stosunkowo niedawną (po przerwie wznowioną) kielecką inscenizację Bogdana Augustyniaka, któremu
Tytuł oryginalny
Bez nienawiści i miłości
Źródło:
Materiał nadesłany
teatr nr 1