"Mayday 2" w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Bagatela w Krakowie. Recenzja Joanny Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Rozśmieszanie przebiega tu z przeszkodami. Nie chodzi tylko o przeszkody komplikujące życie taksówkarza bigamisty, ale o składniki spektaklu. Pierwszą i zasadniczą przeszkodą są aktorzy. Nikt nie wymaga, żeby bohaterowie farsy byli osobami o skomplikowanej psychice, ale powinni mieć wyraziste charaktery i zachowywać się w sposób prawdopodobny (jeśli już nie prawdziwy) psychologicznie. Bo inaczej jak wykrzesać z widzów zainteresowanie dla ludzi przytłoczonych - jak to w farsie - piętrzącymi się kłopotami? W "Mayday 2" zainteresowanie wzbudza właściwie tylko sama dobrze nakręcona maszyna intrygi. Krzysztof Bochenek (John Smith) nie wygląda na osobę szczególnie przejętą czy zestresowaną miotaniem się między dwiema żonami, dwoma domami i dwójką dzieci płci przeciwnej, które zapałały do siebie wstępnym uczuciem poznawszy się przez internet. Można co prawda sądzić, że po kilkunastu latach bigamii może mieć wprawę w takim miotaniu się,