"Don Kichota" w Teatrze Jeleniogórskim nie można spisać na straty, ale reżyser powinien jeszcze zostać w teatrze i dokończyć pracę nad spektaklem - o "Don Kichocie" w reż. Marka Pasiecznego w Teatrze Jeleniogórskim im. Norwida pisze Wojciech Wojciechowski z Nowej Siły Krytycznej.
Nadmiar szkodzi. Na własne życzenie wpadamy w sieć pełną ksiąg. Po ich lekturze rodzi się obsesja. W niej kiełkuje konsekwentne dążenie do idealizmu pozbawione racjonalizmu. Nasze działania odbiegają od tego, co dzieje się wokół nas i następują czołowe zderzenia z rzeczywistym jak nigdy światem. Błędne i rycerskie szaleństwo. Jest w nas jakaś pasja i pogoń za marzeniem, zatem brniemy dalej. Pogoń za marzeniem i tęsknota za utraconym i może lepszym światem, stanowią ucieczkę od i do życia. Skutkiem tego biegu jest stworzony przez nas teatr, który śmieszy i robi wszędzie zamieszanie. Ale kieruje nami dobro, godność i wiele innych cnót. Przy okazji uczymy innych. Czasem pojawiają się przebłyski rozsądku. W chwili krytycznej, gdy medyk mówi, że melancholia i zgryzota nas dobiła, obsesja się ulatnia, dochodzimy do normalności i czytamy testament. Don Kichoty. Czy taki świat jest widoczny w jeleniogórskim "Don Kichocie"? Zamiary Marka Pasi