"Koza albo kim jest Sylwia?" w reż. Kasi Adamik i Olgi Chajdas w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.
"Kim jest Sylwia?" to studium upadku człowieka. Punktem wyjścia jest niedorzeczna sytuacja - miłość mężczyzny do kozy. Nawet jeśli budzi śmiech, jest to śmiech gorzki. Scenariusz banalny: ona, on, ta trzecia. Niby można się z tym uporać, da się coś wyjaśnić, porozmawiać. A jednak w jednej chwili, za sprawą jednego słowa niepozorne mieszkanie, gniazdko pary nowoczesnych wykształconych ludzi, zamienia się w piekło, klatkę, z której nie sposób wyjść cało. Tą trzecią w ich życiu nie jest bowiem długonoga blondynka, tylko zwierzę, koza Sylwia. Śmierdząca, okryta sierścią, nie wiadomo, czy w ogóle potrafi wyrażać uczucia. Ktoś tu zwariował? Widz nie wie, czy się śmiać, czy na poważnie brać to, co się dzieje na scenie. O to musiało chodzić reżyserkom - Adamik i Chajdas. Na takie właśnie reakcje musiały liczyć, biorąc na warsztat odważny tekst amerykańskiego dramaturga Edwarda Albeego, autora "Kto się boi Virginii Woolf?". Albee