"Księżniczka czardasza" Imre Kálmána w reż. Grzegorza Chrapkiewicza w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
W poznańskiej "Księżniczce czardasza" zabrakło... księżniczki i czardasza. Z drugą stratą mogę się pogodzić, ponieważ choreografia Jarosława Stańka jest grą z tradycją tego tańca i to mi wystarczy. Trudniej pogodzić się z brakiem tytułowej księżniczki. Oczywiście, Sylwa pojawia się na scenie często, ale wcielająca się w nią Aleksandra Orłowska-Jabłońska jest bezbarwna, śpiewa ostrym sopranem, nie potrafi zniuansować aktorsko postaci... "Księżniczka czardasza" w inscenizacji Grzegorza Chrapkiewicza zaczyna się intrygująco. Kiedy podnosi się kurtyna widzimy głęboko w tle świecącą postać kobiecą, zjeżdża z góry "ledowa suknia" i Sylwa śpiewa swój popisowy numer. Pomyślałem wtedy: będzie nieźle. Niestety, przedwcześnie. Ten chwyt już się nie powtórzył, za to innych było wiele, może nawet za wiele. Chrapkiewicz zrezygnował z tradycyjnej operetki. Potraktował ją jak musical. Każda aria to w zasadzie osobny numer, każda scena