"Bóg mordu" w reż. Marka Gierszała w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
B Na plakacie czwórka uśmiechniętych, przyzwoicie ubranych ludzi w okularach, z filiżankami kawy, stoi w rzeźni, wśród półtuszy wieprzowych. Na okładce programu spośród tychże półtuszy wyłaniają się ręce trzymające filiżanki z kawą. W środku - wariacje na ten temat (...) Scenografia - którą możemy obejrzeć podczas zajmowania miejsc - kontynuuje myśl plakatu i programu. Widownia ustawiona w półkole otacza okrągłą scenkę, na której stoi szklany paskudny stolik, dwa wazony ze świeżymi czerwonymi tulipanami i dziwne meble - pionowo ustawione płaskie pseudokamienne formy. Ze współczesnych mieszczan wylezą więc jaskiniowcy. Scenografia jest tak naiwnie brzydka i wykładająca wprost myśl spektaklu, że tracę nadzieję na zaskoczenie. Pseudokamienne formy, rozkładające się jak kinowe fotele, okazują się krzesłami, na których wkrótce zasiądą gospodarze i goście. Gospodarze to państwo Houille - Veronique (Marta Waldera) i Michel