Sto i jeden lat temu zmarła Helena Modrzejewska (Modjeska). "Była śmiertelna" (jak szekspirowska matka chłopca, o którego kłócą się Oberon i Tytania), bo była człowiekiem, a nie boginią czy elfem; jednak zaprzeczyła - wciąż zaprzecza - przekonaniu o przemijalności aktorskiej sławy i kobiecej urody. Po niemal stu latach wyrażony w słowach - nigdy na płótnie - zachwyt Wyspiańskiego zmaterializował na scenie Jerzy Grzegorzewski. Królowa-Modrzejewska z portretu Ajdukiewicza przeszła przez scenę Teatru Narodowego w Warszawie, tam, gdzie niegdyś były Rozmaitości. * Wystawę "Helena Modrzejewska (1840-1909). Z miłości do sztuki" przygotowały Muzeum Historyczne Miasta Krakowa i warszawskie Muzeum Teatralne (tu zadedykowano ją Józefowi Szczublewskiemu). Metropolitalna kooperacja to znaczący gest inicjatorów i realizatorów przedsięwzięcia: wzajemne uznanie miast, z których każde odegrało w życiu Modrzejewskiej niepoślednią rolę. Z obu wyjechał
Tytuł oryginalny
Bez końca o Modrzejewskiej
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5